60 lat temu zdefiniowany został schemat działania w pełni zinformatyzowanego systemu analitycznego wspierającego podejmowanie kluczowych decyzji w przedsiębiorstwach. Od tego czasu w całym świecie temat Business Intelligence nie schodzi z ust większości managerów. Na dzień dzisiejszy rynek Business Intelligence wyceniany jest na około 19 mld dolarów (wg raportu Research and Markets). W Polsce rok do roku rośnie on o ponad 10%, a analitycy uważają, że do 2020 roku urośnie aż o 30%. Taka popularność wynika z rzeczywistej potrzeby tego typu systemów. Dynamika zmian w połączeniu z ilością danych bezlitośnie punktuje nieprzygotowanych.
Zdecydowana większość osób pracujących w tzw. „świecie korporacyjnym” zyskała już przeświadczenie, że dane to bardzo istotna rzecz – wręcz środek trwały firmy. O ile jeszcze kilka lat temu zbieranie danych wydawało się stosunkowo proste: ilość źródeł była łatwa do przewidzenia, podobnie jak ilość danych i ich przyrost, tak dziś wygląda to zgoła inaczej. Od zawsze wiadomo było, że same dane nie zagwarantują sukcesu. Trzeba jeszcze umieć je czytać, a jeżeli czytać, to w jakimś narzędziu – na nieszczęście często w Excelu. Ilość błędów, wersji danych oraz metod na własną interpretację, tego co autor raportu miał na myśli w świecie Excela nie ma końca. To jak umówienie się z zespołem na spotkanie, gdzie wszyscy mają inną godzinę na zegarkach. Każdy myśli, że jest na czas, ale w rzeczywistości wszyscy są w błędzie. W takich warunkach nie sposób spotkać się o tej samej godzinie. Im większy zespół, tym problem większy. To samo tyczy się raportów. Do rangi legendy urosły historie, w których dyrektorzy poszczególnych obszarów czy działów posługują się raportami, które w żadnym stopniu nie pokazują tych samych wyników, choć dotyczą tego samego tematu.
W skali roku czas poświęcony na uwspólnianie wyników oraz metod, wg którym patrzymy na dane to kolosalne koszty, nie wspominając już o zwyczajnym „ludzkim błędzie”. Badania pokazują zatrważające statystyki mówiące o tym, że 9 na 10 raportów excelowych zawiera błędy, a te wynikające z winy człowieka stanowią aż 88%! Tego typu błędów można uniknąć korzystając z prawidłowo wdrożonego systemu Business Intelligence. Dla managerów, dla których Excel nadal jest najlepszym narzędziem do analizy danych pozostawiam informację o stracie, jaką poniósł JP Morgan – 6 miliardów dolarów w wyniku „błędów” kopiowania danych do Excela z wielu zakładek.
Dziś krajobraz skomplikował się jeszcze bardziej. Ilość źródeł zaczyna narastać w tempie zaskakującym, podobnie jak ich wolumen. Odpowiedzią na to jest często próba implementacji w danej organizacji hurtowni danych i stosowanie agregatów. Budowanie agregatów nie jest najlepszą drogą, gdyż im mamy mniejszy dostęp do szczegółów, tym trudniej jest nam podejmować świadomie decyzje, a o decyzje w tej całej analizie danych przecież chodzi. Mnogość źródeł bardzo często implikuje mnogość formatów, co z kolei implikuje konieczność korzystania z dodatkowych narzędzi ETL. O ile hurtownia danych często takim narzędziem jest wspomagana, o tyle na pewno nie może się ona popisać akceptowalnym czasem, w którym biznes może używać raportów. Warto także zwrócić uwagę na brak elastyczności hurtowni we wprowadzaniu zmian oraz trudność ich przeprowadzania. Po drugiej stronie mamy narzędzia, które są świetnymi wizualizatorami (np. Tableau), które w przypadku prostych danych np. z niesławnego Excela radzą sobie świetnie i błyskawicznie, za to przy skomplikowanej strukturze, gdzie mamy do czynienia z wieloma źródłami, formatami i granulacją danych – nie radzą sobie już zupełnie i konieczne staje się posiłkowanie kolejnymi narzędziami firm trzecich takich np. jak Alteryx.
Pytanie czy w takim razie jest rozwiązanie, które w tym stosunkowo smutnym krajobrazie daje promyk nadziei? Na szczęście tak. Odpowiedzią na większość wcześniej wspomnianych bolączek jest produkt amerykańskiej firmy QlikTech, a mianowicie Qlik Sense. Jest to młodszy brat znanego już od ćwierć wieku QlikView. Od kilku lat firma QlikTech dokłada wszelkich starań, by ich najmłodsze dziecko rozwijało się odzwierciedlając potrzeby rynku. To z czym mamy obecnie do czynienia w przypadku Qlika, to kompletna platforma analityczna o bardzo rozbudowanej funkcjonalności. Do dyspozycji mamy zaawansowany ETL z mnóstwem konektorów, wraz z certyfikowanych konektorem do SAP.
Doskonałe wizualizacje, które w standardzie zadowolą większość użytkowników biznesowych, ale jakby tego było mało, Qlik pozwala na swobodne rozbudowywanie wizualizacji w ramach narzędzia. Jeżeli mamy w planach osadzenie swojego BI w obecnych systemach w firmie, Qlik nadaje się do tego rewelacyjnie.
W przeciwieństwie do konkurencji, Qlik jest w pełni responsywny i bez względu na to, na jakim urządzeniu jest używany dostosuje swoją rozdzielczość do ekranu urządzenia, na którym jest wyświetlany. Nie próbuje na siłę zmieścić całości na ekranie telefonu, gdyż byłoby to mało czytelne – dzieli ekrany na poszczególne pojedyncze wykresy czy tabele w aplikacji i pozwala na ich przewijanie strona po stronie.
Jako lider technologii in-memory oraz prekursor podejścia Data Discovery, Qlik doskonale radzi sobie z wolumenami danych liczonymi w setkach milionów rekordów, a brak ograniczeń na ilość wymiarów i miar w połączeniu z łatwością budowania raportów nawet przez tzw. biznesowego End Usera powoduje, że Qlik jest wręcz kochany przez swoich użytkowników.
Kilka rozsądnych akwizycji jakie przeprowadził Qlik w ostatnich latach spowodowało, że cała platforma wzbogaciła się o zaawansowane wizualizacje na mapach, masową dystrybucję raportów również w formie statycznej oraz możliwość pobierania danych praktycznie z nieograniczonej ilości źródeł. Dodatkowo, Qlik pozwala na napisanie własnego konektora 🙂
To samo tyczy się tzw. „extentions”. Qlik daje zaawansowanym użytkownikom możliwość budowania własnych wizualizacji, a nawet funkcjonalności, które są unikalne i w 100% customowe.
Myślę, że warto wspomnieć jeszcze o pełnej integracji z językiem R czy python’em. O tym, że możemy dzielić się tworzonymi raportami z kolegami z firmy czy tworzyć tzw. Story Telling, który doskonale nadaje się na zebrania zarządu czy zespołów. Na pierwszy rzut oka wygląda jak PowerPoint, ale ma tę niekwestionowaną przewagę nad tradycyjnymi prezentacjami, że w każdej chwili możemy jednym kliknięciem przejść do żywych danych i wyjaśnić wszelkie wątpliwości, a nie zwlekać z tym do następnego spotkania, kiedy przygotujemy kolejne raporty.
Oczywiście można wymieniać funkcjonalność za funkcjonalnością, których Qlik Sense ma co nie miara, ale chyba nie o to do końca chodzi. Może przedstawię jeszcze jedną świetną funkcjonalność, a mianowicie Cognitive Engine – od wersji Qlik Sense June 2018 Qlik posiada zaszyty inteligentny mechanizm, który sam zasugeruje jakie analizy można zrobić na podstawie pobranych danych! W swojej prawie 20 letniej karierze handlowca usłyszałem tysiące razy pytanie „czy macie Państwo jakieś dedykowane analizy dla naszej branży?”. Teraz Qlik robi to w pewnym sensie za Was 🙂
Tak z grubsza wygląda obraz systemu Business Intelligence niemal doskonałego. Systemu, który daje użytkownikowi największe prawdopodobieństwo sukcesu udanego projektu oraz szybkiego zwrotu z inwestycji.
Najlepsze miejsce referencyjne na świecie to Twoja firma, Twoje dane i Twoi ludzie. Jeśli chcesz się o tym przekonać – skorzystaj z projektu Seeing is Believing. W ciągu zaledwie trzech dni przygotujemy dla Ciebie aplikację analityczną w oparciu o Twoje dane z wybranego obszaru analitycznego. Rozpoczynasz więc projekt, bez konieczności kupowania licencji a Twoi pracownicy będą mogli podejmować decyzje biznesowe na podstawie analiz z Qlika zaledwie po kilku dniach od rozpoczęcia prac. Dopiero gdy uznasz, że Qlik spełnił Twe oczekiwania możesz wykonać kolejny krok. Zacznij swą przygodę już dziś – wypróbuj Qlik Sense.